W ubiegłym tygodniu miałam okazję wziąć udział w roadshow “Marzenia się spełnia” prowadzonym przez Jakuba B. Bączka, jeśli jeszcze jakimś cudem ktoś o nim nie słyszał, to zachęcam do nadrobienia zaległości – naprawdę warto.
Marzenia się nie spełniają.
Marzenia się spełnia.
Jakub B. Bączek
Event był częścią tzw. “roadshow”, który miał miejsce na przełomie roku – jego motyw przewodni to hasło, które niezmiennie jest propagowane przez tego “mentalistę”, czyli: marzenia się spełnia.
Całość była dla mnie inspirującym wydarzeniem, ponieważ dowiedziałam się kilku smaczków naukowych z dziedziny neuronauki, ale przede wszystkim poukładałam wiedzę i otworzyłam kilka szufladek w głowie.
To, co cenię w wystąpieniach Kuby, to to, że przekazuje samo “mięso”, nie gra na czas, daje konkret w taki sposób, że od razu można go przełożyć na życie i odnieść do swojej sytuacji.
Nie mydli oczu, jeśli jest i będzie trudno – mówi o tym wprost. Najważniejsze dla mnie było to, że pokazuje z czego mogą wynikać problemy, jak działa nasz mózg, a w konsekwencji jak to się przekłada na emocje i działanie.
Uwielbiam poczucie humoru tego człowieka (daje niezły trening brzucha przy okazji 🙂 ), dystans do siebie i kontakt z uczestnikami. Jest pełen szacunku i zrozumienia, dzięki czemu nie ma poczucia wstydu z niewiedzy, czy porażki, której każdy z nas pewnie kiedyś doświadczył.
W końcu wszyscy uczymy się całe życie i popełniamy błędy, a przychodząc na takie wydarzenie, jesteśmy tam w podobnym lub przynajmniej zbliżonym celu.
Polecam brać udział w tego typu eventach, szkoleniach, warsztatach – zawsze możemy się czegoś nauczyć, czy poznać nowe, ciekawe osoby. Mam sporo kontaktów z takich wydarzeń, a z czasem wywiązały się nawet przyjaźnie. Warto otaczać się osobami, które chcą się rozwijać i spełniać swoje marzenia – dzięki temu możemy się nawzajem wspierać, motywować, kibicować, a nawet robić wspólne projekty. Od takich osób bije pozytywna energia, a to nakręca do działania.
Inwestycja w siebie zawsze się opłaca! Najlepiej oczywiście dobierać takie eventy pod kątem czego aktualnie potrzebujemy, a nie dlatego, że np. koleżanka akurat idzie, nie mówię, że to złe, ale to zawsze a) nasz czas, a b) pieniądze.
I na sam koniec już: samo uczestnictwo nic nie zmieni, jeśli później nie dołożymy kolejnej cegiełki od nas samych, czyli działania 🙂 Jest wiele osób, które negują tego typu szkolenia i mówią: “to nic nie daje”, prawda jest taka, że dostajesz narzędzia, a co z nimi zrobisz, zależy już tylko od Ciebie.
A jak jest u Ciebie? masz jakieś doświadczenia, szkolenia za sobą? Co polecasz?
Dorota